2009-07-31

Zatrucie


Nareszcie mogę się zalogować na tego bloga. łał.

W tym czasie, fretka pierwszy raz przeżyła małą chorobe. Małe zatrucie, ale strachu narobiła. Dużo ;)

Kiedy mama zawołała mnie żebym posprzątała u Kiki bo ma reszte jakiegoś zgnitego mięsa - zdziwiłam sie. Ale zeszłam, i sie przeraziłam, ujżawszy całą klatkę zarzyganą, żwirek z kuwety rozsypany po całej klatce oraz paniętą fretkę zerkającą na mnie zmęczonym wzrokiem spod różowej piżamy. Tylko się patrzyła. I nic. Zadnego wyrywania się na spacer, żadnego szukania jedzenia. Decyzja o wycieczce do weterynarza była podjęta od razu. Mieliśmy przeczekać weekend, a kiedy nadal by jadła minimalne ilości jedzenia i była taka padnięta, poniedziałek byłby zarezerwowany na weta.                          A wszystko sie dobrze skończyło, kiedy w poniedziałek wszystko się poprawiło. Na całe szczęście.